Witamy pierwszego gościa Pozytywni! Autorką dzisiejszego wpisu jest Ela.
Jest taki „kawałek” naszego mieszkania, z którym nie mogłam dojść do ładu – to przedpokój.
Niby dość ustawny i generalnie ok., lecz panujący tam miks kolorów nawet mało wrażliwe estetycznie jednostki, przyprawiał o ból głowy. Otrzymane „w spadku” po poprzednich właścicielach szafa wnękowa i szafka na buty nie są szczególnie stylowe, ale dosyć solidne i nadal niezniszczone. Tak naprawdę, jedynymi ich mankamentem był wyjątkowo przeze mnie nielubiany, choć jeszcze niedawno chyba modny, „wiśniowo-jabłoniowy” (czytaj: rudy) kolor, który w dodatku nijak nie pasował do niebieskiej, trochę „łazienkowej” terakoty (również „odziedziczonej”).


Sytuacja nie była łatwa, ponieważ wyrastającą z błękitu rudą szafę można było podziwiać nie tylko z przedpokoju, ale również z kuchni i z salonu. Za to „czerwona” komoda, atakowała na wejściu wszystkich, którzy zawitali w nasze progi. Ponieważ zmiana mebli po prostu nie wchodziła w grę, zaczęłam szukać innych rozwiązań. Oklejanie, dla mnie – początkującego „renowatora”, okazało się zbyt dużym wyzwaniem. Pomaluj! – podpowiedziała pewnego dnia koleżanka, a ja od razu ujrzałam moją mamę, niegdyś reanimująca szafki kuchenne przy pomocy cuchnącej, brzydko połyskującej i wyjątkowo nieodpornej na działanie czasu farby. To nie może się udać – pomyślałam początkowo, ale perspektywa pokonania „rudości” bez rujnowania nadal dobrych mebli i naszego budżetu kusiła…
Następnego dnia udałam się pokornie po wskazówki do obecnej na blogu Justyny 🙂 . Poznałam rodzaje farb (wybrałam kredowe), techniki, narzędzia i… zabrałam się do pracy, której pierwsze efekty widać poniżej.
Według mnie i grona osób, z których część była nastawiona nieco sceptycznie do malowania mebli, udało się i wygląda całkiem dobrze! W dodatku zyskałam nowe umiejętności, które wiem, że wkrótce wykorzystam, bo oto w kolejce czekają już szafki kuchenne i ciągle powiększająca się kolekcja mebli „do uratowania”.
PS. Jeśli chodzi o meble, które widać na zdjęciach, to nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa na ich temat. Metamorfoza będzie postępować, ale o tym może innym razem… 🙂
Ela
Gratuluję pierwszego wpisu i mam nadzieję, że będą kolejne. Wiem jakie fajne meble masz do renowacji 🙂
Jestem pod wrażeniem. Bardzo mi się podoba.