Gdy ukończyłam budowę czterech podniesionych rabat, wiedziałam że czegoś tu brakuje – jakiegoś fikuśnego elementu, który połączy ten kwartet w jedno i przełamie cmentarne skojarzenia. Brakowało pergoli, która będzie jednocześnie romantycznym wejście do ogródka warzywnego i podporą dla ogórków i fasoli tycznej.
Improwizacja na poziomicę i ściski
Pomysł wydał mi się tak ciekawy, że porzuciłam ostatnią skrzynię, nie wypełniając jej ziemią. Natychmiast rzuciłam się do budowy tej pergoli, bez planu, bez przemyślenia szczegółów – pełen spontan. Przyznam się, że świetnie się bawiłam, choć budowa w pojedynkę wysokich konstrukcji nie należy do najłatwiejszych.

Niezastąpione okazały się dwa narzędzia: ściski stolarskie i poziomica. Ściski zastąpiły pomocnika, który przytrzymałby kantówki.

Pracę rozpoczęłam od przygotowania czterech kantówek (4,7 x 3,5 cm) o długości 2,5 m. Przymocowałam je wkrętami do boków podniesionych rabat. Na zdjęciu powyżej zauważycie, że kantówki umieściłam tak, aby długi wkręt (3,5 x 70) przeszedł przez deskę, a następnie zakotwiczył w kantówce w narożniku rabaty. Od razu rozwieję też wasze wątpliwości – żadna z tych kantówek nie trzyma idealnie pionu. Ani kantówki, ani ścianki rabat nie były idealnie proste.

Z tego samego materiału co nogi pergoli przygotowałam poprzeczki, które są znacznie dłuższe niż szerokość pergoli. To zabieg estetyczny, który nie ma żadnego znaczenia praktycznego. Podobnie jak ścięcie dolnego narożnika. Elementy poprzeczne zostały dokręcone z boku obu „nóg” pergoli i zlicowane z ich szczytami.

W odpowiednim ustawienie elementów poprzecznych pomogłam sobie ściskami stolarskimi.

Kolejne dwie poprzeczki połączyły ze sobą obie ścianki. Tym razem poprzeczki nałożyłam na konstrukcję od góry.

Zarówno to, jak w wszystkie pozostałe łączenia wykonałam tak samo: nawiercałam otwór (3mm), w który wprowadzałam wkręt do drewna. Na każde łączenie złożyły się po dwa wkręty. Na zdjęciu poniżej widać pierwszy z wkrętów, który zakotwiczył w szczycie nogi pergoli. Drugi wprowadziłam obok, w miejscu gdzie na zdjęciu jest ścisk stolarki. Połączyłam w ten sposób dwie poprzeczki.

Szkielet pergoli okazał się zaskakująco sztywny.

Mimo to dodałam w narożnikach ukośne elementy stabilizujące. Kawałek kantówki przycięłam z obu stron pod kątem 45 stopni. Następnie dokręciłam do konstrukcji.

Na zdjęciu widać również cieńsze elementy które zamontowałam na bokach i dachu pergoli.

Jak okno ze szprosami
Wzór na ścianie bocznej jest wynikiem przypadku. Po prostu na tyle elementów starczyło materiału. Chciałam aby wzór przypominał okno ze szprosami. Po środku, od zewnątrz przykręciłam jedną kantówkę z tego samego materiału co szkielet (4,7 x 3,5 cm). Następnie zamontowałam dwie cienkie poprzeczki (2 x 2 cm). Od środka przykręciłam w pionie, jedną, cienką kantówkę na całej długości ścianki. Kompozycję uzupełniły dwa krótsze elementy, przymocowane wkrętami do poprzeczek.

Nie zabrakło też haczyka na łopatkę lub innego przydasia.

Na co komu ta pergola w warzywniku?
Wydało mi się bardzo wytworne i jakby luksusowe mieć takie wejście do warzywnika. Pergola powstała, bo miała fajnie wyglądać. Dopiero jak pył opadł i konstrukcja stanęła, olśniło mnie że jest to świetne wykorzystanie przestrzeni. Na takiej podporze doskonale odnajdzie się fasola tyczna, ogórki i oczywiście jednoroczne kwiaty pnące jak wilec, groszek pachnący, nasturcja, kobea pnąca, powój trójbarwny, tunbergia oskrzydlona.


A za tydzień o ściółkowaniu ścieżek między rabatami – pomysł na kompostowanie trocin i zrębków, którymi za rok lub dwa będę ściółkować rabaty.

Całusy 😉
