Drewniana deska do krojenia lub serwowania

O czym marzy dziewczyna? Odpowiedź nie jest tak prosta, jak w romantycznej piosence, szczególnie jeśli księże na białym koniu już dawno przybył, zadomowił się i zmienił w shreka. Jedne dziewczyny marzą o torebce od Wittchen z dyskontu, a inne o kawale litego drewna. Jak widać każdy ma fantazje na swoją miarę i trudno orzec które są dziwniejsze.

Ten wpis jest o tym, że moje marzenie się spełniło. Dostałam w prezencie piękną, grubą (5 cm), dębową deskę, która pozwoliła mi wreszcie zrealizować projekt o którym myślałam od dawna – deska kuchenna. Oczywiście sklepy są pełne desek do krojenia i serwowania, ale to w większości klejonki, a mi się marzył kawał porządnego, litego drewna.

Ja wiem, że klejonkę jest łatwiej okiełznać i dobrze zrobiona może służyć latami. Wiem także, że lite drewno jest niepokorne, będzie się wyginać pod wpływem wilgoci i stroić fochy, ale w tym jego urok.

Moja deska powstała z drewna dębowego. W ostatnim czasie pojawiło się sporo kontrowersji dotyczących wykorzystania tego surowca na deski kuchenne. Jedni piszą, że trujący, inni, że to bzdury. Osobiście sympatyzuję z drugą frakcją. Nie wchodząc głęboko w analizę chemiczną, mnie przekonują dwa fakty: długa tradycja wykorzystania dębiny do produkcji beczek, antałków, kufli i innych cebrzyków oraz szerokie wykorzystanie w medycynie naturalnej. W każdej aptece dostępna jest kora dębu polecana jako remedium na szerokie spektrum dolegliwości od bólu gardła po ból dupy. Skoro dąb ma uznane działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne dlaczego miałby szkodzić żywności z którą się kontaktuje? Sądzę, że przeciwnicy dębiny w kuchni mają problem z obecnymi w tym drewnie garbnikami, które mogą nadawać żywności cierpki posmak.

Cięcie drewna

Pewnie się zastanawiacie – jak to od razu cięcie? A gdzie wyrównywarka, czy chociaż jakiś hebelek?! Nie ma. A skoro tak, to trudno. Zaakceptowałam lekką łódkowatość, bo w planach jest deska do serwowania.

Deska była piękna, ale także niesforna. Ze względu na lekko falisty kształt, pokaźną grubość, a co za tym idzie i wagę zdecydowałam, że nie będę robić jednej wielkiej dechy tylko mniejsze egzemplarze.

Moje wątpliwości co do tego czy pozostawić tzw. biel (jaśniejsze pasy po bokach deski) czy nie, rozwiały figlujące w niej drewnojady. W kolejnych cięciach usunęłam te fragmenty drewna uzyskując prostokąt.

Szlifowanie

Jako że dąb jest drewnem twardym, wiedziałam że szlifowanie dość chropowatej powierzchni tarcicy będzie wyzwaniem. Ze względu na brak dostępu do odpowiedniej wyrównywarki czy grubościówki pozostałam na placu boju z moją nieśmiertelną szlifierką oscylacyjną.

Szlifowanie zaczęłam od papieru o ziarnistości 40, potem 80 i wreszcie 120. Na tym etapie nie chciałam sięgać po drobniejszy papier, bo miałam w planach porządne nasączenie deski olejem i nie chciałam aby wygładzona powierzchnia ograniczała jego chłonięcie.

Myślałam, że szlifowanie będzie bardziej czasochłonne, ale poszło całkiem sprawnie.

Frezowanie krawędzi

Frezowanie krawędzi jest opcjonalne. Można poprzestać na oszlifowaniu drewna. No chyba, że ktoś ćwiczy frezowanie, jak ja, wtedy to jest pozycja obowiązkowa.

Frezarkę krawędziową Makita M3700 przedstawiałam Wam już we spisie „Rama drewniana — antytutorial”. Dlatego bez zbędnych konwenansów przechodzę dalej.

Wybrałam frez do zaokrągleń, jak na zdjęciu poniżej.

Umieściłam go tak, aby oprócz noży zaokrąglających, nad prowadnicę wystawały także noże podcinające powierzchnię pod kątem prostym.

Deskę przymocowałam do blatu ściskiem. Użyłam dodatkowego klocka sosnowego, aby nie wgnieść powierzchni.

Wyfrezowałam obie strony deski. Dzięki temu jest ona dwustronna, a zagłębienie spodnich krawędzi ułatwia chwytanie i podnoszenie tego solidnego kawałka drewna.

Zabezpieczenie deski olejem

Do zabezpieczenie desek kuchennych używam olejów spożywczych. Wybieram oleje o długim terminie przechowywania, a to oznacza że są to produkty rafinowane. Oleje tłoczone na zimno są bogate w składniki odżywcze, ale te nie są drewnu potrzebne, a taki olej szybciej zjełczeje. Moje ulubione oleje to: z orzecha włoskiego, kokosowy, rzepakowy. Oleje aplikuje na ciepło.

Innym świetnym produktem do impregnacji drewna jest wosk pszczeli: solo albo w mieszance z olejami jak wyżej.

Pierwszym etapem było przetarcie deski wilgotną ściereczką, co pozwoliło na odpylenie i uniesienie włókien drewna. Deskę pozostawiłam do przeschnięcia.

Olej podgrzałam i naniosłam pierwszą warstwę na drewno. Pozostawiłam na godzinę do wchłonięcia. Nadmiar usunęłam ściereczką.

W ciągu następnych dwóch dni naniosłam w ten sam sposób jeszcze 4 warstwy. Olej pięknie podkreślił rysunek słojów drewna, które ściemniało.

Konserwacja deski drewnianej

Nikogo nie zaskoczę pisząc, że drewno nawet zaimpregnowane olejem chłonie wilgoć i zapachy. Zużycie powierzchni będzie potęgowało tę podatność. Dlatego po skończonej pracy trzeba deskę umyć i osuszyć. Do mycia polecam ciepłą wodę lub wodę z octem.

Natomiast co jakiś czas, po rutynowym myciu, warto wilgotną deskę posypać obficie solą kuchenną lub sodą oczyszczoną i pozostawić na 2-3 godziny, następnie deskę spłukać i ususzyć.

Innym sposobem jest wcieranie soli w powierzchnię deski za pomocą połówki cytryny. Ten piling usunie zanieczyszczenia, zapachy i wygładzi powierzchnię.

Po zabawie z solą lub sodą na powierzchnię deski trzeba nałożyć olej spożywczy, wówczas drewno odzyska dawny blask.

Całusy 😉

4 Replies to “Drewniana deska do krojenia lub serwowania”

  1. Jejku jaka piękna deska, nawet nie pomyślałam że można taką wykonać samemu 🙂 Muszę pokazać mężowi, żeby mi wykonał

    1. Pięknie dziękuję 🙂

  2. Jaka piękna! Nie myślałaś o tym, by takie cuda sprzedać? 🙂

    1. Jak już się przestaną mieścić w domu i obejściu trzeba to będzie jakoś w świat puścić 😀

Dodaj komentarz