Są rośliny, które ze względu na ekspansywność lepiej uprawiać w pojemnikach. U mnie takim gagatkiem okazała się mięta. Taki pojemnik powinien być spory, a to oczywiście duży koszt. Zatem znowu pojawia się okazja do recyklingu i tu na scenę wchodzą: stara podbitka z ganku i po raz kolejny sosnowe deski z palet. Drewno z odzysku jest niesforne i powykrzywiane. Na szczęście pojawił się nowy sprzęt, który pomógł mi je ujarzmić.
Szybka i wściekła
Proszę Państwa, z przyjemnością przedstawiam wściekłą ślicznotkę – pilarkę ukosową z posuwem KGS Metabo 254 M, czyli tzw. kapówkę lub ukośnicę.
Z zamiarem zakupu ukośnicy nosiłam się od ubiegłego roku. Cięcie nawet miękkiego drewna piłą ręczną było w moim przypadku zajęciem żmudnym i męczącym. Może gdybym miała ręce (i nie tylko) mocarne niczym Jagienka byłoby inaczej, ale Bozia nie dała, więc to co mam trzeba było uzbroić w odpowiednie elektronarzędzie. Już teraz wiem, że był to krok milowy, na miarę zakupu wiertarko-wkrętarki, która jest moim pierwszym, ukochanym implantem.
Ukośnica spowodowała, że materiał do dalszej pracy mam gotowy w kilka sekund. Zaznaczę jednak, że jest to tornado na które trzeba BARDZO UWAŻAĆ. Jeśli więc zaczynacie pracę z tym urządzeniem poczytajcie o zasadach bezpiecznej obsługi. Ukośnica nie tylko przetnie wszystko co podejdzie jej pod tarczę. Tarcza obraca się z ogromną prędkością (4500 obr./min.) i z łatwością małe kawałki drewna może zamienić w pociski.
Potrzebne materiały
Drewno:
- 16 desek z podbitki 50 cm – będą tworzyć ścianki boczne,
- 8 desek z palet 50 cm – będą tworzyć wzmocnienia pionowe narożników i nogi,
- 5 desek z palet 46 cm – będą tworzyć dno donicy,
- 4 kantówki szer. 4 cm 40 cm – będą podtrzymywać dno donicy,
- 4 kantówki (szer. 6 cm) na długość 54 cm – będą tworzyć wieniec na górze donicy (element opcjonalny).
Elektronarzędzia:
- pilarka (u mnie ukośnica),
- wiertarko-wkrętarka,
- szlifierka (u mnie oscylacyjna),
- wyrzynarka.
Nie dajcie się zdeprymować tej liście elektronarzędzi. Zarówno cięcie, jak i szlifowanie można wykonać ręcznie. Wymaga to większego nakładu pracy, ale szlifierkę można zastąpić kostką i papierem ściernym, ukośnicę i wyrzynarkę – piłą ręczną + prowadnicą do cięcia pod kątem 45 stopni. W ogóle to cięcie pod kątem można pominąć, o czym później. Natomiast ja nie mogłam sobie odmówić wykorzystania nowego nabytku.
Pozostałe materiały:
- wkręty dostosowane do grubości desek,
- klej do drewna,
- taśma malarska,
- środki do zabezpieczenia drewna (u mnie grunt i olej) + pędzel.
Korpus
Stare drewno usunięte z ganku wymagało trochę pracy przed ponownych użyciem. Deski w różny sposób były wystawione na działanie deszczu i słońca. Dlatego każda z nich ma trochę inny kolor i uszkodzenia.
Deski podbitki przycięłam na potrzebną długość, usuwając pęknięte lub zniszczone końcówki drewna.
Jako wzornik posłużyła mi pierwsza sztuka od której odrysowałam na pozostałych miejsce cięcia.
Deski miały łączenia typu boazeryjnego „na pióro i wpust”, co świetnie mi pasowało do koncepcji wyglądu ścianek donicy. Po połączeniu desek zauważyłam, że niesparowane pióro będzie mi przeszkadzać w dalszych pracach konstrukcyjnych. Odcięłam je wyrzynarką, a krawędź oszlifowałam.
Następnie deseczki porządnie wyszlifowałam papierem o gradacji 180. Usunięcie wierzchniej warstwy trochę zniwelowało różnice kolorystyczne.
Pracę nad korpusem rozpoczęłam od połączenia 4 desek w ramę na planie kwadratu, tak jak to robiłam w przypadku stołu ogrodowego. Najpierw wywierciłam otwory pod wkręty.
Następnie każdy z narożników połączyłam wkrętem. Nie martwiłam się estetyką wykonania ponieważ łączenia zostaną ukryte za narożnikami. Na zdjęciu poniżej zauważycie, że gruba kantówka pomogła mi wyznaczyć kąt prosty między skręcanymi deskami.
Tak samo skręciłam kolejne 3 warstwy.
Łączenie desek na pióro i wpust pozwoliło mi od razu uzyskać stabilną bryłę korpusu. Gdyby deski ich nie miały wykonałabym 4 ramy i po kolei przykręciła do narożników, jak zobaczycie to w dalszej części wpisu.
Narożniki
Deski na narożniki oszlifowałam papierem o gradacji 180. Każdy z narożników powstał z 2 desek połączonych pod kątem prostym 3 wkrętami.
Korpus położyłam na posadzce, a do każdego rogu przytuliłam narożniki.
Narożniki są dłuższe od korpusu. Dzięki temu utworzą również nogi dla donicy. Każdy z narożników przymocowałam od środka donicy wkrętami – po jednym wkręcie na każdy z końców desek podbitki. W ten sposób każdy narożnik został przymocowany do korpusu 8 wkrętami.
Donica po odwróceniu prezentowała się w następujący sposób:
Dno donicy
Po zakończeniu mocowania narożników, przy brzegach korpusu przykręciłam kantówki – na każdej ścianie po jednej. Będą one stanowiły podparcie dla desek tworzących dno pojemnika.
Po odwróceniu donicy na jej dnie ułożyłam 4 deski. Odstępy jakie między nimi powstały zapewnią łatwy odpływ nadmiaru wody. Desek nie przykręcałam, ponieważ założyłam że będą co sezon lub dwa wymieniane. Ze względu na kontakt z odpływającą wodą będą narażone na zniszczenie. Dodam jeszcze, że po namyśle zdecydowałam, że odstępy są za szerokie i dodałam jeszcze jedną, węższą deskę.
Wieniec
Zwieńczenie donicy to element dekoracyjny. Jeśli nie macie ukośnicy, deski można połączyć pod kątem prostym lub w ogóle zrezygnować z tego elementu.
Kantówki docięłam na kształt trapezu, tak aby kąt pochylenia krótszych boków wyniósł 45 stopni. W tym celu ustawiłam stół obrotowy ukośnicy w pozycji 45 stopni. Następnie ułożyłam deskę na stole i zamocowałam zaciskiem. Kolejnym krokiem było wykonanie cięcia.
Cięcie pod kątem 45 stopni można wykonać przy pomocy piły ręcznej i prowadnicy. Jednak nie czarujmy się, ukośnica daje o wiele większą precyzję.
Deski oszlifowałam papierem o gradacji 180.
Przycięte elementy połączyłam za pomocą kleju do drewna, który nałożyłam na każdą z łączonych płaszczyzn. Na zewnętrzne krawędzie nakleiłam taśmę malarską i całą ramę zamknęłam. Taśma wystarczająco docisnęła krawędzie. Lepsze byłyby tutaj ściski, ale na razie nie mam żadnych na stanie.
Po godzinie klej złapał na tyle mocno, że mogłam ramę przenieść na korpus. Wcześniej, na jego krawędzie naniosłam klej.
Z braku odpowiednich zacisków, rolę dociskaczy przejęły puszki i kamienie , te same które znacie z wpisu „Tęczowa mandala, czyli sposób na totalny reset”.
Po dobie, kiedy klej wysechł, wieniec przymocowałam jeszcze wkrętami.
Malowanie
Początkowo chciałam za pomocą ciemnego drewnochronu (palisander) wyrównać kolor pojemnika. Potem uznałam, że te różnice dodają mu tylko uroku. Próba ciemnego preparatu na deskach tworzących dno, tylko utwierdziła mnie w decyzji, że nie tędy droga.
Najpierw położyłam bezbarwny impregnat gruntujący zawierający biocydy, potem olej w kolorze „dąb”, który znacie już z wpisu „Konserwacja mebli ogrodowych”.
W kolejnym odcinku pokażę jak zagospodarowałam donicę. Będzie też czas na podsumowanie i wskazanie tego co zrobię inaczej przy kolejnym, takim projekcie.
Całusy 😉
Jak zwykle profesjonalnie i inspirująco ! Podziwiam odwagę : dla mnie ukośnica to skrzyżowanie rekina z dżumą, omijam szerokim łukiem, bo obawiam się o swoje życie, ale też wiem, co to za ból piłowanie ręczne. Może czas się przekonać do takiej maszyny….
Doskonale Cię rozumiem. Ja czaiłam się rok zanim zdecydowałam się na zakup ukośnicy. W końcu doszłam do wniosku, że wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko zatroszczyć się o BHP 🙂
Piękna donica i świetnie wykonana. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję Haniu! Pozdrowienia 🙂
Fajnie wyszła, u mnie mąż zajmuje sie tą częścią prac. Mam na balkonie korytko zrobione z palet.
Zwykle prace stolarskie to hobby dla panów. Nic nie poradzę, że i mnie trafiło – rykoszetem 🙂
Wspaniały recykling starych desek. A efekt? Rewelacja. Narzędzia mam, teraz tylko troszkę czasu i mogę zabrać się do pracy. Zwłaszcza, że moje stare donice wymagają wymiany … lub sporego liftingu 😉
Trzymam kciuki za przyszłe efekty pracy 🙂
Piękna donica! I jaka dbałość o jakość wykonania, naprawdę podziwiam 🙂
Pięknie dziękuję 🙂
Mój mąż ma w planie taką zrobić tylko coś mu nie idzie 😛
Tak jak w tym powiedzeniu: jak mężczyzna ma coś zrobić, to zrobi i nie trzeba mu o tym przypominać co pół roku 🙂 Trzymam kciuki żeby się wreszcie udało.
I zrobi, 😉
Bardzo fajny pomysł, a czy wykładasz czymś wnętrze donicy ? Wracając do mięty, faktycznie taka ekspansywna ?
Dziękuję. Zajrzyj dzisiaj na bloga – puściłam drugą część poświęconą przygotowaniu donicy do posadzenia roślin, w tym wyłożeniu folią. A mięta owszem, bardzo szybko rozprzestrzenia się przez rozłogi. Na małej rabacie ciężko nad nią zapanować, szczególnie że rozłogi znajdują się pod innymi roślinami. Po trzech sezonach musiałam rośliny wykopać, usunąć kłącza mięty i w zasadzie założyć rabatę od nowa.
Justyna, super wyszło 🙂 Ja w tym roku też będę taką donicę robić do swojego ogródka. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. Z tym, że drewno na pewno będzie cięte w stolarni. Nie mam jeszcze na własność takiej ślicznotki, jak ty 🙂
Aga, pięknie dziękuję! Jeśli masz możliwość pocięcia drewna w stolarni to świetnie. Zostaje sama przyjemność złożenia i wykończenia. Jestem pewna że wspaniale się uda. Z niecierpliwością czekam na efekty, koniecznie się pochwal 🙂
Bardzo inspirujące,
Właśnie szukałam pomysłu na donice balkonowe z odzysku. U Pani znalazłam.
Szkoda, że nie mam takich fajnych zabawek ani warsztatu jak Pani.
Pozdrawiam serdecznie