W ubiegłym sezonie przedstawiałam w dwóch odcinkach budowę i obsadzenie drewnianej donicy, którą wykonałam z odpadów drewnianych:
Sama byłam ciekawa, jak przetrwa zimę nieosłonięta konstrukcja, z co tu dużo mówić, wysłużonego drewna sosnowego. W tym wpisie przedstawiam dalsze losy drewnianej donicy DIY.
Zima była łaskawa
Tak, zima 2018/2019 była łaskawa dla mojego ogródka. Nie było większych mrozów, wichur czy innych destrukcji. Mimo braku kołderki ze śniegu większość bylin i krzewów przetrwało bez większych problemów.
Donica też przeszła tę próbę bez uszczerbków. Wiosnę przywitała w dobrej formie.

We wpisie „Drewna donica – przygotowanie pod zioła i kwiaty” pisałam o tym jak inwazyjną rośliną jest mięta. I proszę, w donicy bez ocieplenia, nie tylko jej nie wymroziło, ale czuje się jak ryba w wodzie. Po wstępnych oględzinach okazało się, że jej kłącza zajęły już sporą część pojemnika. A to był tylko jeden sezon!

W tym rok mam dla mięty inne plany, więc kłącza wykopałam i przesadziłam w inne miejsce.
Donica w SPA
Najpierw wszystkie dostępne powierzchnie oszlifowałam papierem ściernym 180.

Następnie naniosłam olej do drewna w kolorze „dąb” – ten sam co w ubiegłym roku. Olej aplikowałam pędzlem dość hojnie. Odczekałam kilkanaście minut, żeby drewno się napiło, a następnie nadmiar starłam szmatką.

Obsadzanie
Ziemia w donicy została dobrze spulchniona podczas wykopywania i poszukiwania kłączy mięty. Jestem przekonana, że i tak jakieś niedobitki zostały. Górną warstwę gleby o grubości 15 cm usunęłam i w to miejsce wsypałam świeże podłoże do kwiatów.
Następnie na powierzchni rozłożyłam cebule i bulwy roślin wieloletnich: Liatria, Crocosmia, Floks. Jak układanka mi się spodobała to wszystkie elementy wkopałam: cebule i bulwy na 10 cm, a Floks na ok. 3 cm.

Na powierzchni posadziłam rośliny jednoroczne: Pelargonia, Bakopa i niska odmiana Dalii. Rośliny umieściłam wokół brzegów donicy, ponieważ środek wypełnią wyższą byliny. Całość solidnie podlałam.

Wspomnienie sielskiego ogrodu dzieciństwa
Z wakacji spędzonych na wsi wyraźnie pamiętam ogródek mojej babci. Zawsze były w nim Cynobrówki czyli Crocosmie. Miały ognisto-czerwoną barwę, tak jak popularna obecnie odmiana „Lucifer”. Obok niej rosły łany Płomyka wiechowatego czyli Floksa w neonowym różu. Pelargonie i dalie to również kwiaty z balkonów naszego dzieciństwa. W tym roku zamarzył mi się powrót do przeszłości i sielanki. Mam nadzieję, że ta donica, na razie mimo wszystko skromna, będzie kipieć kolorami i fakturami już pod koniec czerwca. Dam znać jak poszło.



Całusy 😉

Uwielbiam drewniane donicę. Uważam, że zarówno w domu, jak i ogrodzie wyglądają one znakomicie 😉
Jestem tego samego zdania 🙂