Już mnie trochę znacie i wiecie, że jestem bywalczynią pobliskich, i nie tylko, śmietników. Jeśli umknęło to czyjejś uwadze, niech zajrzy do wpisu „Skandynawskie tornado”.
Właśnie w śmietnikowych okolicznościach mój los splótł się z losem zdekompletowanego egzemplarza „Doktora Żiwago”. Domyślam się, że były właściciel tej książki nie był miłośnikiem twórczości Borysa Pasternaka. Jest to dla mnie w pełni zrozumiałe, bo ja do grona fanów również nie należę.
Moją uwagę zwróciły pięknie pożółkłe obrzeża kartek – od razu wiedziałam, że przed nimi drugie życie. Pewnie dla kilku osób to będzie profanacja perły literatury, ale trudno – biorę to na klatę.
Pierwsze wcielenie Doktora Żiwago – girlanda
Jej wykonanie jest bardzo proste. Z kartek papieru wykonałam tutki, skręcając je i zabezpieczając taśmą klejąca i zszywaczem. Do kawałku kartonu, klejem na gorąco przykleiłam tutki na planie okręgu. Kolejne warstwy tutek można przyklejać do uzyskania półkuli.
Ja przykleiłam tylko trzy, a środek wypełniłam szyszkami i złotymi jabłkami z tworzywa sztucznego. Wszystkie elementy były mocowane klejem na gorąco.
Girlanda ma spory rozmiar – średnicę ok. 100 cm, ale jest bardzo lekka. Miała być tylko ozdobą na ubiegłoroczne święta, ale przy próbie usunięcia zdecydowany protest męża wprawił mnie w takie osłupienie, że girlanda wisi do dzisiaj. No cóż, nie można się przeciwstawiać społecznemu zapotrzebowaniu.
Drugie wcielenie Doktora Żiwago – choinka
Zasada jej wykonania jest analogiczna, jak w przypadku girlandy.
Tutki wykonane tak samo jak do girlandy, w trzech warstwach przykleiłam do styropianowego stożka. Jeśli nie macie takiego pod ręką, z powodzeniem można go zrobić samodzielnie z kartonu.
Jako zwieńczenie papierowej choinki wykorzystałam kokardę i skrzydła wycięte z tych samych kartek. Choinka uzupełniła świąteczną dekorację, w której pewnie rozpoznajecie drzewka z szyszek z postu „Wianki z szyszek”. To był ten brakujący element – symetria górą !
Zostało jeszcze kilka rozdziałów, więc za rok pewnie znowu zajrzę do tej książki.
Wow! Niesamowite pomysły na wykorzystanie takiej starej książki, wyrzuconej na śmietnik. Nie wpadłabym na to, żeby zrobić taką girlandę, a wygląda naprawdę pięknie!
Bardzo dziękuję 🙂 Książka w pewien sposób uratowana. Dzieciaki próbują czytać fragmenty tekstu, a że jest pocięty wychodzi z tego absurdalna historia – fajna zabawa i dużo śmiechu.
Jakie piękne dekoracje! Nie pomyślałabym o takim wykorzystaniu książki, ale teraz widzę, że książki mogę być nie tylko do czytania 🙂
Pięknie dziękuję 🙂