Coś było z latem w tym roku, że nie zdążyłam się nim nasycić. Brakuje mi szmaragdowej zieleni, błękitów, mięty, limonek i cytryn. Lato spędzane na wsi zawsze kojarzy mi się z leniwym, upalnym popołudniem i zimną wodą w rzece. Dwa obrazy Władysława Podkowińskiego są dla mnie szczególnym zapisem tego wrażenia: „Pole łubinu” i „Krajobraz zielony ze strumykiem”.
![MP 2291; Podkowiński, Władysław (1866-1895) (malarz); Krajobraz zielony ze strumykiem; 1891; olej; płótno; 62,2 x 80,3 [81 x 97 x 7]](https://www.pozytywnia.pl/wp-content/uploads/2016/08/mp2291-1024x792.jpg)
Mam to szczęście, że mogę wolny czas spędzać w moich rodzinnych i wakacyjnych stronach nad Orzycem – rzeczką jak z tych obrazów. Wracam tam z przyjemnością, żeby odnaleźć naiwność, namiastkę wolności, przekonanie, że życie jest proste. Taki mój „power point”.
Z obrazami jest przeważnie tak, że nawet najlepsza reprodukcja nie oddaje ich nastroju. Zamiast wieszać na ścianie substytut, postanowiłam zrobić letni artefakt: chustecznik… Prozaiczne, szczególnie w odniesieniu do inspiracji, ale jakże użyteczne.
Punktem wyjściowym był surowy, sosnowy chustecznik.
Przygotowanie powierzchni przebiegało analogicznie jak w „Sztuce na ścianę…” tj. bejca, farba kredowa, przetarcie i wydobycie usłojenia. Moment kulminacyjny to malowanie farbami akrylowymi w kolorach zieleń, błękit, cytryna.
Zastosowałam technikę suchego pędzla, o której pisałam w „Tablicy pele-mele”. Ta metoda może być alternatywą dla tzw. przecierki. W tym przypadku chodziło o nałożeniu kolorów w taki sposób, aby widoczne było nadal usłojenie. Jednocześnie zależało mi na wzajemnym przenikaniu się barw, ale bez nachalnego gradientu.
Nie byłabym sobą, gdybym na koniec nie dorzuciłam kilku transferów stempli 😉 . Artefakt zamieszkał w kuchni.





Juz się wystraszyłem, że sama zrobiłaś ten chustecznik łączony na paliczki… 🙂 Przecierki miłe dla oka…
hi hi!