Źle znoszę chemiczne środki do aromatyzowania pomieszczeń i garderoby. Największą karą i złem wcielonym jest dla mnie naftalina. Nie chodzi o żadne reakcje alergiczne. Naftalina jest dla mnie zapachowym dementorem – przez mikroskopijne otwory w mojej głowie, pod ogromnym ciśnieniem wysysa ze mnie całą radość życia. Po kilku minutach przebywania w jej oparach jestem starą, zgorzkniałą i zdesperowaną strzygą.
Tak samo jak źle znoszę, sami wiecie co (nie dam rady wymienić po raz trzeci tej nazwy), tak dobrze czuję się w towarzystwie lawendy i ziół. Wreszcie doczekałam się i lawenda kwitnie! Co prawda w ogródku mam raptem 6 krzaków, ale dla mnie to lawendowe El Dorado.
W tym roku postanowiłam zamiast klasycznych woreczków zrobić jeszcze bardziej klasyczne fusetki, czyli coś w rodzaju lawendowego wrzeciona (fr. fuseau – wrzeciono). Fajnie wygląda i może być oryginalnym prezentem dla osób ceniących rustykalne klimaty.
Co jest potrzebne:
- bukiet świeżej lawendy – najlepiej jeśli kwiaty nie są całkowicie otwarte,
- wstążki – wg. uznania
- nożyczki
Kwiaty lawendy łączymy w małe bukieciki np. po 24 kwiaty (będziemy przeplatać co dwie łodygi).
Wstążkę zawiązujemy bezpośrednio pod kwiatami, wysoko na łodygach. Ważne aby pozostawić z obu stron nadmiar wstążki do zawiązania.
Łodygi lawendy zaginamy na wysokości zawiązanej wstążki, tak aby utworzyły wrzeciono wokół kwiatów.
Dłuższy koniec wstążki przeplatamy między łodygami, tworząc zwartą osłonę dla kwiatów.
Po zakończeniu przeplatania, oba końce wstążki mocno związujemy, a pozostałym nadmiarem oplatamy łodygi lawendy.
Opcjonalnie można zamontować pętlę z dodatkowego kawałka wstążki.
Fusetki należy pozostawić do wysuszenia w przewiewnym miejscu. Potem można je umieścić w szafie, garderobie. Aby stopniowo uwalniały zapach, zaleca się je ścisnąć co jakiś czas.
A dementora żegnamy ozięble, w jego ojczystym języku, słowem na „F”.
PS: Osypane kwiatki/ pąki wymieszajcie z cukrem i po kilku dniach macie cukier lawendowy do wypieków albo domowych pilingów.
świetny post, uwielbiam lawendę i jej cudowny zapach. Biorę się do roboty 🙂
Piękne, jeszcze raz dziękuję za piękny prezent.