Zaczął się nowy rok, nowy rozdział i nowe postanowienia. Jednym z moich jest poprawa organizacji pracy i przechowywania – szczególnie w obszarze kuchni. Ble… ble.. ble… srały muchy będzie wiosna itd. Oczywiście to są same bzdury, bo poszło o zazdrość! A wszystko przez sekretne życie towarzyskie sztućców w czasie pandemii. A było to tak:
Jak wszyscy statystyczni Polacy, mamy w kuchni szufladę ze sztućcami. Kuchnia malutka, to i szuflada niewielka: 38 cm x 21 cm. Do tak wąskiej szuflady nie znaleźliśmy odpowiedniego wkładu.

Dokonaliśmy więc tzw. customizacji plastikowej wytłoczki, brutalnie odłamując jej nadmiar. To była taka prowizorka „na chwilę”, która została z nami na lata.

Poza tym, że wytłoczka była szpetna, nie spełniała zadania. Była zbyt płytka i sztuczce mieszały się, przesuwały, przesypywały, słowem: impreza praktycznie za każdym otwarcie szuflady. Przez tę pandemię i izolację, stałam się na tyle zazdrosna, że postanowiła ukrócić te harce za pomocą… czterech kawałków sklejki. Poniżej chytry plan gry:

Dwa razy mierz – raz tnij
Cztery kawałki sklejki i cztery wkręty do drewna – to cała lista potrzebnych materiałów. W tym, wydawałoby się, dziecinnie prostym projekcie znalazłam dwa wyzwania:
- wycięcie prostokątów ze sklejki (uwaga: kąty proste!),
- dokładne dopasowanie elementów do wnętrza szuflady i przechowanych przedmiotów.

Kawałek sklejki, którym dysponowałam był wcześniej cięty pod różnymi kątami z każdej strony. Musiałam zacząć od wyrównania jednej z krawędzi, która stała się moją krawędzią odniesienia. W stosunku do niej wyznaczyłam kąty proste. I już prawie pocięłam sklejkę, gdy uświadomiłam sobie, że długość ścianek organizera odpowiada dokładnie długości sztućców. A to przecież nonsens, bo musi być trochę luzu dla komfortu użytkowania. W ostatniej chwili dorzuciłam jeszcze dwa centymetry do długości.

Wreszcie sklejkę pocięłam na prostokąty dopasowane do mojej szuflady (38 x 21 cm) :
- 2 kawałki sklejki o wymiarach 23,0 x 9,5 x 1 cm,
- 2 kawałki sklejki o wymiarach 21,1 x 9.5 x 1 cm (dodatkowy 1 mm na długości wynika ze sposobu montażu, te elementy muszą być ciasno wpasowane w poprzek szuflady).

Do cięcia wykorzystałam ukośnicę.

Budowa organizera
Wszystkie kawałki sklejki dokładnie oszlifowałam papierem o ziarnistości 220.
Jak już wspominałam wcześniej, dwa elementy poprzeczne w stosunku do szuflady ucięłam o 1 mm szersze (dł. 21,1 cm). Na tym etapie przymierzyłam je do szuflady i lekko podszlifowałam krawędzie styku – tak aby wchodziły na ścisk, ale bez przesady. Nie chcę aby szuflada uległa uszkodzeniu.

Główny element organizera składa się z trzech elementów. Postanowiłam je skręcić ze sobą. Ponieważ sklejka ma tylko 1 cm grubości, konieczne było nawiercenie otworów pilotażowych pod wkręty. Dzięki temu materiał nie zostanie rozerwany przez wkręty.
Najpierw nawierciłam cztery otwory w sklejce, która znajdzie się w poprzek szuflady.

Użyłam wiertła 3 mm z tzw. fazownikiem albo pogłębiaczem. W wywiercone zagłębienia schowają się łby wkrętów.

Pozostałe dwa elementy będą dokręcone do nawierconej sklejki pod kątem prostym. Na zdjęciu niżej widać już jeden z dokręconych elementów. Aby przymocować drugi, wkręty wprowadziłam w otwory, tak aby ich kolce wystawały z drugiej strony.

Element, który ma być dokręcony ostrożnie umieściłam, tak aby kolce wkrętów znalazły się w jego środku. Następnie docisnęłam.

Kolce pozostawiły wgłębienia, w których wywierciłam otwory pilotażowe.

Pozostało tylko skręcić oba elementy.


Jeśli taka metoda Wam nie odpowiada i potrzebujecie więcej stabilizacji dla skręcanych elementów można je unieruchomić np. tak jak niżej, za pomocą dwóch ścisków stolarskich i dodatkowego klocka.

Bye Bye maszkaro i dystans społeczny sztućców
Skoro organizer już gotowy to nadszedł czas na oziębłe pożegnanie plastikowej wytłoczki.
Szufladę umyłam i osuszyłam.

Na spodzie ułożyłam kawałek ceraty przycięty na wymiar.

Następnie wsunęłam pierwszy element. Cześć ustawiona w poprzek szuflady wchodzi na lekki wcisk, co zapobiegnie przesuwaniu się całego organizera.

Na koniec wcisnęłam dodatkową przegródkę. Jak widzicie niczym jej nie mocowałam. Dodatkowe (ok.) 0,8 mm długości sprawił, że poprzeczka trzyma się bardzo stabilnie. A dlaczego 0,8 mm? Jak wspominałam powyżej, zeszlifowałam trochę boczne krawędzie.

Po ułożeniu sztućców okazało się, że jest dużo więcej miejsca. Jest też dodatkowa przegródka na akcesoria niezbędne dla winopijcy. Całość można łatwo zdemontować i wyczyścić szufladę.


Całusy 😉
