Reinkarnacja starego żyrandola

W związku z trwającym armagedonem w sypialni, wyleciał stary żyrandol. Dziwny projekt z późnych lat 90-tych, o drapieżnej formie. Chcę wierzyć, że inspirowany secesją, ale również dobrze mogłaby to być „Dynastia”.

Cierpienia młodego recyklera

Kiedy otrzymuję lub znajduję przedmiot od razu widzę miejsce dla tuningu. Inaczej jest, gdy w grę wchodzą przeróbki mebli z własnego otoczenia. Tak długo na nie patrzę, że na twardy dysk, na stałe wpisuje mi się ich zastosowanie i wygląd. Sentymenty i przyzwyczajenia – ciągle z tym walczę. A przecież w recyklingu nie ma miękkiej gry. Trzeba być twardym: ciąć, drapać, szlifować, używać zestawień kolorystycznych wywołujących globusa i ekstazę nerwową.

W przypadku żyrandola początkowo znikąd nie widziałam ratunku. Pewnie opatrzenie i dzika forma przywiodły mnie do ostateczności: wyrzucić! I to pomyślałam ja, nawrócona z konsumpcjonizmu recyklerka…

Kolor

Okazuje się, że spojrzenie z innej perspektywy pozwala dostrzec nowe możliwości. Dopiero po dokładnym wyczyszczeniu i oględzinach z bliska zauważyłam, że żyrandol ozdobiono miedzianymi „maźnięciami”.

Już wiedziałam, że motyw trzeba rozwinąć i lampa zostanie przemalowana na ten kolor. Do tego celu użyłam lakieru w sprayu Den Braven, który już wcześniej testowałam na butelkach w adwentowym świeczniku. Lakier śmierdzi koszmarnie, ale daje ładne, metaliczne wykończenie.

Być jak Philip Starck

Nie można do wszystkiego pochodzić śmiertelnie poważnie. Zwykle odwaga i poczucie humoru w projekcie usprawiedliwiają nawet kicz. Dla mnie mistrzem tego podejścia jest Philippe Starck. Być przez chwilę prawie jak on… Naturalnie „prawie” robi wielką różnice, ale na mój własny użytek wystarczy. Początkowo chciałam wykorzystać parasol, tak jak zrobił to Starck w lampie Marie Coquine. Miejsce na takie przedsięwzięcie jest, bo pomieszczenia są bardzo wysokie, ale nie byłam gotowa na apoteozę przepychu. Bezpieczniej było ograniczyć środki wyrazu. Usunęłam więc klosze, a całości nadałam jednolity miedziany look.

żyrandol w „lakierni” z kartonu, na balkonie

Docelowo mają być zamontowane żarówki z edisonowskimi żarnikami, a na razie są świetlówki-kulki. Ponieważ dotkliwie raniły moje uczucia białymi elementami, musiałam je również przemalować na kolor miedziany.

oklejenie świetlówek przed malowaniem

Wyszło trochę industrialnie, trochę steampunkowo, no i niepoważnie, czyli dla mnie w sam raz.

Finał w cekinach

Żyrandol zawisł w tzw. salonie, zajmując miejsce plafonu, który stracił sens bytu, po tym jak pozbyliśmy się projektora.

Za jakiś czas, jak zbiorę się na odwagę dołożę do żyrandola srebrną parasolkę, kryształki, a kto wie, może nawet boa z piór. Następnie w sukni w cekiny wykonam brawurowo jeden z układów Freda Astaire’a. Za jakiś czas…

Całusy!

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

29 Replies to “Reinkarnacja starego żyrandola”

  1. Jest przepiękny! Cudna metamorfoza 🙂

    1. Pięknie dziękuję 🙂

  2. Koniecznie zrób zdjęcia z tą parasolką 🙂 Genialne wykonanie 🙂

    1. Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła. Dziękuję za dobre słowo 🙂

  3. Wygląda ekstra. Właśnie sama w swoich zakątkach w piwnicy, mam taki stary żyrandol. Jak tylko osiedle się w jakimś mieszkaniu na dłużej także planuje go jakoś fajnie przerobić. Stare rzeczy mają dusze:] Pozdrawiam

    1. To prawda. Poza tym sama byłam zaskoczona, jak bardzo spodobał mi się po przemianie. A przecież wiele nie zrobiłam L)

  4. Masz rację. Nadawanie przedmiotom drugiego żywota jest fascynujące, ale niezbędna jest kreatywność, wielowymiarowa wyobraźnia i elastyczność umysłu. Czasem pomysł natchnie nas w jedną chwilę, a innym razem rodzi się stopniowo. Najważniejsze to umieć przezwyciężyć siłę przyzwyczajenia i dać się ponieść wyobraźni. Cudna rzecz wyszła spod Twoich rąk 🙂

    1. Lidio, świetnie to podsumowałaś. W przypadku żyrandola to było natchnienie (piszę z pełną odpowiedzialnością za te słowa 🙂 ). Nadal zmagam się ze schematycznym myśleniem, ale milowy krok już zrobiony 🙂 . Pozdrowienia.

      1. Być może masz wrażenie schematyzmu, ale ja – osoba postronna (czyli patrząca z dystansu) tego nie dostrzegam 🙂 Najtrudniej znaleźć taki zdrowy dystans wobec siebie samego i swoich prac. Ja dla przykładu lubię bawić się w masie solnej i dopóki nie usłyszałam pozytywnych komentarzy w grupie osób, które się tym zajmują fachowo, to traktowałam to wyłącznie jako sposób zabawy z dziećmi. Teraz noszę w sobie także wielką osobistą satysfakcję. Pozdrawiam

        1. Prawda jest taka, że każdy potrzebuje i oczekuje akceptacji. W końcu po to są te blogi, social media itd. O ten dystans do swoich prac jest najtrudniej. Na szczęście publikowanie ma tę zaletę, że daje szansę spotkać fajnych ludzi, którzy pomagają złapać właściwą perspektywę 🙂 Pozdrowienia.

  5. Wygląda świetnie ! Zmiana na mega plus 🙂

  6. Powiem, że bomba! Za chwilę przeczytam o miedzianych butelkach i będę szukała u Ciebie inspiracji 🙂

    1. Kasiu! Dziękuję za miłe słowa. Zapraszam po inspiracje, ale u Ciebie też ich nie brakuje – przypomniany dzisiaj wpis o tunelu mega !
      http://www.ogrodpodlasem.pl/ogrodowy-tunel-zabawy-dla-pieska/

  7. Przepięknie wygląda w nowej odsłonie ten żyrandol .:)
    Oby więcej takich prac 🙂

    1. Pięknie dziękuję. Szykuję już następne 🙂

  8. Wow! Wyszło naprawdę pięknie, gratuluję pomysłu 🙂

  9. Fantastyczna zmiana 🙂

  10. Bardzo fajnie wyszło 🙂

    1. Pięknie dziękuję 🙂

  11. Justyna ja czekam na nagranie ukladu Freda A.:)
    G

    1. Oczywiście taki epilog musi być i to ze wszystkimi szykanami 🙂

  12. masz wyobraźnię kobieto! ja czekam na rozwinięcie wątku z boa z piór lub z parasolką 🙂

    1. Obawiam się, że oczekiwania społeczeństwa w tym zakresie są tak duże, że nie uniknę tego performensu 🙂

  13. Kolor przepiękny! 🙂

Dodaj komentarz