Pierwszy i najstarszy mebel ogrodowy na mojej działce to rozłożysta ławka w stylu parkowym. Jest to też jedyny mebel na którym zastosowałam lakierobejcę. Po latach użytkowania powłoka popękała i zaczęła się łuszczyć. Niestety ogrom pracy związany z jej usunięciem skutecznie zniechęcał mnie do jakiegokolwiek działania.


Na szerszych planach może tak tego nie widać, ale na zbliżeniu poniżej widać popękaną, łuszczącą się powłokę i miejscami odsłonięte, bezbronne drewno. No, dramat i wysokie ryzyko, że komuś wejdzie jakaś drzazga w zadek. Skandal na garden party gotowy!

Zeszlifowanie tej lakierobejcy moją ręczną szlifierką oscylacyjną przerastało mnie. Ale pojawiła się okazja wypożyczki urządzenia mocarnego, jak jego nazwa – GRUBOŚCIÓWKI, proszę Państwa!
Jej wysokość grubościówka
Im częściej sięgam po elektronarzędzia tym bardziej jestem zachęcona do kolejnych prób i nauki. Widzę jak mocno wpływa to na jakość wytwarzanych przez mnie przedmiotów. Od jakiegoś czasu myślę o zakupie tzw. grubościówki, dzięki której mogłabym strugać i wyrównywać deski do moich projektów. Wielogodzinne szlifowanie zjada czas i nigdy nie przyniesie podobnego efektu.
Zasada przyciągania zadziałała i tym razem. Pojawiła się okazja wypożyczki grubościówki. Oczywiście weszłam w to bez mrugnięcia powieką.
Słabo się znamy, więc nie będę się siliła na recenzję. Doświadczeni majsterkowicze zauważą, że są to w zasadzie dwa urządzenia w jednym: strugarka i grubościówka. Ja wykorzystałam je w tej drugiej odsłonie.
Zasada działania jest prosta. Po środku urządzenia znajduje się wał wyposażony w noże. Kawałek drewna jest przesuwany po półce, która dociska od dołu drewno do noży. Wał obraca się i ścina warstwę materiału o grubości jaką ustawimy na urządzeniu.

Jak widać z jednej strony wsuwamy kantówkę, a z drugiej wychodzi już ostrugana powierzchnia.
Struganie
Pierwszym etapem było rozkręcenie ławki. Zaśniedziałe śruby trochę się stawiały, ale jakoś to poszło. Przez to że otwory były blisko wzmacniającego żebra, konieczny był demontaż ręczny, co wydłużyło cały proces.

Następnie uruchomiłam opisaną wyżej grubościówkę. Po pierwszym przejściu kantówek przez urządzenie odsłoniło się jasne, sosnowe drewno. Efekt był zachęcający.

Drewno przepuściłam przez urządzenie jeszcze kilka razy usuwając powłokę z każdego z boków.

Szlifowanie i frezowanie
Niewielkie pozostałości wyczyściłam szlifierką oscylacyjną. Następnie zaokrągliłam krawędzie frezarką krawędziową. Dlaczego frezarka, a nie stojąca obok strugarka? Ponieważ boki krawędzi kantówek były już wcześniej zaokrąglane frezem i chciałam ten kształt powtórzyć, usuwając jednocześnie lakierobejcę z tych miejsc. Tak się zafiksowałam na tym frezowaniu, że nie zrobiłam zdjęcia. Pardonne moi!

Olejowanie
Z wpisu „Konserwacja mebli ogrodowych”, wiecie że jestem zwolenniczką olejowania drewna. Nie będzie więc zaskoczeniem, że na kantówki nałożyłam olej w kolorze „dąb”. Jak się okazało te olejowe „dęby” są bardzo różne. Mimo intensywnego wymieszania zawartości puszki, kolor był jasny w dodatku w ciepłej tonacji. Spodziewałam się chłodniejszego odcienia. Koniec końców kolor podbił pomarańczowe tony drewna sosnowego i uzyskałam kolor, który powinien się nazywać „Boazeria sosnowa – późny PRL”. Na szczęście po tygodniu kolor trochę ściemniał i stał się chłodniejszy, a zapewne to nie koniec procesu.

Czy ta ławka tu pasuje?
Ławka miała kolorystycznie pasować do donicy i stołu. No cóż, teraz trzeba odnowić stół i donicę, żeby pasowały do ławki. Znacie to? Praca na działce nie ma końca…




Całusy 😉

brawo. po prostu, i calkowicie.