Czasami człowiek potrafi zaskoczyć sam siebie. Podczas jednego z ostatnich weekendów ja również sama sobie zaimponowałam wykonując stół ogrodowo-grillowy w niespełna godzinę (nie licząc malowania). Spontaniczne garden party wymagało refleksu i nie było czasu na specjalne przygotowania. Wykorzystałam więc tylko to co było w garażu: czyli ostatnie deseczki z palet, kawałki kantówki po zrobieniu ławki , a także wkręty – tych mam do wyboru do koloru.
Poniżej, na zdjęciu możecie zobaczyć jakiego drewna użyłam.
Skrzynia
Konstrukcja stołu opiera się na skrzyni/ramie z 4 desek na planie prostokąta. Jedna para desek została skrócona, dzięki temu blat będzie wystawać poza skrzynię z każdej strony.
W celu połączenia desek najpierw nawierciłam otwory pod wkręty, a następnie całość skręciłam. Wykonanie otworów zapobiega rozrywaniu drewna przez wkręty, szczególnie jeśli umieszczacie je blisko brzegów.
Do połączenia każdego rogu ramy wykorzystałam po dwa wkręty.
Tak wyglądała gotowa rama. Zaplanowałam umieszczenie nóg stołu w jej wnętrzu.
Nogi
Kawałki kantówki pocięłam na odcinki 70 cm. Każdy z nich umieściłam w narożniku ramy. Dopiero wtedy wyznaczyłam miejsca pod wkręty mocujące nogi. Oczywiście postępowanie jest zawsze takie samo: najpierw wierciłam otwory, następnie umieszczałam w nich wkręty.
Z każdej strony użyłam 2 wkrętów do umocowani nogi. Okazało się, że 4 wkręty całkiem dobrze ustabilizowały kantówkę i mogłam zrezygnować z poprzeczek.
Blat
Jak już wcześniej pisałam deski z palet są nierówne na każdej długości. Mogłam je wykorzystać tylko dlatego, że konstrukcja stołu naprawdę wiele wybacza. Przede wszystkim deski blatowe zostały umieszczone w niewielkich odstępach. Stworzenie płaszczyzny ze spasowanych desek w przypadku tego materiału jest praktycznie niemożliwe, o czym wspominałam w „Szafce na buty, czyli cz. 9 receyklingu palet”.
Blat wykonałam z 8 deseczek przykręcając je do skrzyni. Deseczki ułożyłam na ramie, a następnie ołówkiem odrysowałam od spodu miejsce w którym przebiega skrzynia. Dzięki temu, po odwróceniu desek mogłam precyzyjnie wyznaczyć miejsca wiercenia – po jednym na każdym końcu.
Pozostało oszlifowanie stołu. Najpierw użyłam papieru 120 a potem 240.
Olejowanie
Ze stołem zdążyłam na grilla, ale malowanie zostawiłam na kolejny dzień, szczególnie, że zdecydowałam się na olej, a ten nie lubi pośpiechu. Naniosłam dwie warstwy oleju.
O zabezpieczaniu mebli ogrodowych pisałam w „Konserwacji mebli ogrodowych” – zajrzyjcie jeśli wolicie inne wykończenie.
Okoliczności przyrody
Stolik nie jest osiągnięciem dizajnu, ale jest stabilny i funkcjonalny. Konstrukcyjnie i materiałowo to prowizorka. No ale wiecie, jak jest z tymi prowizorkami – najczęściej zostają z nami na bardzo długo. Jak widać stolik już się wkomponował w tak piękne, majowe okoliczności przyrody.
Całusy 😉
Szkoda, że nie mam ogrodu:-) Stolik wyszedł rewelacyjnie:-)
Taka konstrukcja, ale o mniejszych wymiarach świetnie sprawdzi się też na balkonie.
Fajny, bardzo mi się podoba. Chyba sama zabiorę się do czegoś takiego. Efekty super.
Bardzo dziękuje
Super stolik! Ta prowizorka wygląda jakby miała żyć jeszcze ze sto lat, co najmniej. 😉
Bardzo przyzwoity mebel 🙂 Przeglądając od czasu do czasu blogi coraz bardziej jestem zaskoczona talentem innych ludzi 😀 Ma Pani ten talent 🙂 Pozdrawiam
Jeszcze raz bardzo dziękuje
Projekt jak zawsze udany. Idealnie wpisuje się w sielski klimacik! P.S. zastanawiam się ile Ci jeszcze tych palet zostało 🙂
Niestety już końcówka
Świetny projekt. Mamy maj i szukam właśnie inspiracji do swojego ogrodu.
Czy Pani nie zechciałaby zostać moim mężem? Jedno ma Pani jak w banku – uszczęśliwiłaby mnie Pani 🙂
Ten komentarz „zrobił” mi dzień. Bardzo dziękuję 🙂 Dużo radości w Nowym Roku!