Najlepsze są te proste DIY. A jeśli w pakiecie jest też trochę magii to mamy prawdziwy sztos. Właśnie czymś takim jest kissing ball czyli całuśna kula.
Kissing ball czyli wiktoriański Tinder
Historia całuśnej kuli sięga średniowiecznej Anglii. W okresie Bożego Narodzenia z zimozielonych gałązek układano dekoracje w centrum której umieszczano figurkę Jezusa. Kompozycję wieszano nad drzwiami wejściowymi. Miała ona zapewnić domowi i jego mieszkańcom błogosławieństwo i szczęście. Zwyczaj stał się ponownie bardzo modny podczas rządów królowej Wiktorii. W tym czasie dekoracja zyskała nową formę – podwieszanej kuli. Jabłko lub ziemniaka dekorowano ziołami, jemiołą i igliwiem. Ozdoba miała zapewnić powodzenie i przychylność losu.
Wykorzystywane do zdobienia kuli rośliny miały swoją symbolikę: lawenda i rozmaryn oznaczały lojalność i oddanie, a tymianek odwagę. Symbolika i historia wykorzystania jemioły to materiał na cały wpis. Roślina ta była uznawana za magiczną zarówno przez Celtów, jak i Słowian. Przytwierdzona do drzewa jemioła rośnie miedzy ziemią, a niebem – w miejscu granicznym, gdzie przenikają się światy. Karmiące ją drzewo zamiera na zimę, podczas gdy ona pozostaje nadal zielona i nie poddaje się cyklowi życia. Interpretowano to jako zjawisko magiczne wynikające z kontaktu z zaświatami, gdzie czas nie istnieje. Stąd też jemioła symbolizowała wieczność. Magiczne właściwości jemioły były szeroko wykorzystywane w domu i obejściu. Uderzanie krów jemiołą miało zapewnić ich większą mleczność i płodność. Umieszczenie gałązki w ulu zapewniało obfite w zbiory miodu w kolejnym roku. I wreszcie całowanie się pod jemiołą miało zapewnić wieczną miłość, płodność i szczęście.
Wieczną miłość i szczęście miała zapewniać również kissing ball. Można sobie łatwo wyobrazić, że w czasach aranżowanych małżeństw miłość, w dodatku wieczna, była złotym graalem. Nie dziwi więc fakt, że podczas świątecznych przyjęć pod całuśną kulą ustawiały się tłumnie panny szukające zalotników. Kula stanowiła też główny element gier towarzyskich, których finałem było obcałowywanie się przez uczestników. Śmiało można powiedzieć, że kissing ball miała moc porównywalną z dzisiejszym Tinderem.
Czy ta kula faktycznie działa? Nakład pracy włożony w jej wykonanie jest niewielki, więc opłaca się ją mieć nawet gdyby działała słabo lub wcale.
Wykorzystane materiały
- styropianowa kula,
- pistolet i klej do klejenia na gorąco,
- farby akrylowe brązowa i czarna + pędzel gąbkowy,
- wstążki (zakupione w Rossmannie),
- szyszki, orzechy,
- drucik florystyczny (można zastąpić sznurkiem, cienką wstążką)
- gałązki jodły (można uzupełnić gałązkami jemioły, żywotnika, bukszpanu itp.)
- złoty brokat w spreju (zakupiony w Rossmannie)
- sztuczne jagody i jabłka zakupione w supermarkecie na dziale z ozdobami świątecznymi (można zastąpić lub uzupełnić bombkami, mchem itp.).
Wykonanie
Styropianową kulę pomalowałam na ciemno farbami akrylowymi: brązową i czarną. Ma stanowić tło dla szyszek. Farbę naniosłam stemplując pędzlem gąbkowym. Może go zastąpić zwykły zmywak kuchenny.
Po wyschnięciu farby, kulę obwiązałam wstążką, którą dodatkowo podkleiłam klejem na gorąco.
Następnie klejem na gorąco umocowałam szyszki.
Mimo tego, że starałam się umieszczać szyszki jak najbliżej siebie i tak pozostało kilka prześwitów. Nie ma sprawy, bo te miejsca zamaskuję sztucznymi jagodami i jabłkami.
Procedurę powtórzyłam dla drugiej kuli, tylko tym razem zamiast szyszek użyłam orzechów.
Obie kule spryskałam złotym brokatem z spreju. Ponadto preparat ładnie podkreślił kolorystykę szyszek i orzechów.
Kolejnym krokiem było doczepienie iglastych gałązek. Wybrałam jodłę ponieważ bardzo długo się utrzymuje i po zasuszeniu nie osypuje się. Gałązki pocięłam na mniejsze fragmenty i oczyściłam ich końce z igieł. Dzięki temu mogłam je łatwo wbić w styropian lub wsunąć między szyszki.
Najpierw umieściła większe gałązki blisko szczytu kuli, potem puste miejsca uzupełniłam mniejszymi.
Na samiutkim szczycie pozostawiłam miejsce dla wypasionej kokardy.
Wypasiona kokarda
Jest wiele sposobów na wykonanie imponującej kokardy. Ja wybrałam jeden z prostszych. Poza tym ta metoda podoba mi się, bo wstążka pozostaje w jednym kawałku i można potem wykorzystać ją w inny sposób. Przy tego typu kokardach podstawą sukcesu jest wybranie wstążek z krawędziami wzmocnionymi drucikiem. Dzięki temu taśmę możemy dowolnie formować.
Wybrałam dwie wstążki czerwoną i złotą. Obie złożyłam w harmonijkę. Moja kokarda będzie miała 6 złotych i 6 czerwonych pętli.
Następnie jedną wstążkę położyłam na drugiej i w połowie bardzo ścisło związałam kawałkiem drucika florystycznego. Zamiast niego można użyć sznurka lub cienkiej tasiemki.
Kolejnym krokiem było rozsunięcie pętli na boki, co druga pętla w przeciwnym kierunku.
Pozostało tylko nadanie kokardzie objętości. Każdą z pętli rozchyliłam palcami układając we wszystkich kierunkach, tak aby kokarda była jak najbardziej puszysta.
Drucikiem florystycznym przymocowałam kokardę do cienkiej tasiemki, na której podwieszę kulę.
Na koniec przykleiłam klejem na gorąco sztuczne owoce, które zatuszowały większe luki między szyszkami i orzechami.
Rzuć wszystko i choć się całować !
Teraz mamy w domu dwie całuśne kule. To zobowiązuje. Mam nadzieję, że poza całowaniem pozostanie nam trochę czasu na świąteczne przygotowania.
Całusy 😉