Zbliża się koniec lata, które coraz chłodniejszymi wieczorami będzie wyganiać nas do domu. W poszukiwaniu przytulności zaczną się jesienne bukiety, aranżacje stołów i kominków. A potem deko-festiwal świąteczny. W tego typu aranżacjach zawsze przydadzą się podstawki na których można wyeksponować świece lub inne elementy na które chcemy zwrócić uwagę. Zatem robimy proste podstawki.
Wykorzystane materiały
Wszystko zaczyna się tak samo jak zwykle – przegląd odpadów drewnianych z poprzednich projektów. No i jest wszystko co potrzebne:

- (kostropata) kantówka 6,5 x 6,5 x 100 cm
- kawałki (ścinki) deseczek z palet (szer. 9,5 cm, różne długości).
W związku z powyższym powstaną 3 mini-cokoły/ podstawki o różnej wysokości, których trzonem będzie kantówka. Na obu jej końcach zamocuję kwadraty z deseczek.
Przygotowanie drewna
Kantówkę pocięłam na kilka kawałków, pozbywając się fragmentów z sękami. Wyszły 3 kolumny o wysokości 10, 15 i 20 cm.

Jak widać na zdjęciu, wszystkie cięcia wykonałam na ukośnicy. Alternatywą jest piła ręczna lub wyrzynarka. To właśnie nią wycięłam podobne kwadraty na wyczesane podkładki.

Każdy z kawałków desek miał inną długość. Żeby oszczędzić sobie ciągłego mierzenia, z jednej z desek przycięłam szablon – kwadrat, który jest o 3 cm szerszy o kantówki. Po ustawieniu kolumny w jego centrum z każdej strony pozostaje margines 1,5 cm.

Wszystkie kawałki drewna wyszlifowałam papierami ściernymi o ziarnistościach: 80, 180, 220. Uzyskałam 3 zestawy do złożenia. Pozostaje zdecydować czy kleję czy skręcam. Zanim podejmę decyzje, małe tête-à-tête z frezarką.

Frezowanie krawędzi
Jest to krok absolutnie opcjonalny i do pominięcia. Ja nie mogłam sobie odmówić tych kilku zawijasów.
Do frezarki dokręciłam frez z ozdobnym rowkowaniem.

W odmętach internetu możecie zobaczyć wiele filmów, na których śmiałkowie frezują krawędzie przytrzymując obrabiany element tylko ręką. Osobiście jestem przeciwniczką tak ryzykownych praktyk, bo nawet mała frezarka może być bardzo niebezpiecznym narzędziem. Do unieruchomienia przedmiotu lepiej użyć materiałów, które można łatwo zastąpić nowymi – a dłoń do takich nie należy.
Okazało się, że unieruchomienie niewielkich kwadratowych deseczek nie jest wcale takie proste. Początkowo deseczkę przykręciłam do blatu ściskiem stolarskim, ale podczas frezowania przesuwała się. Z kilku deseczek i kawałka listewki zaimprowizowałam „unieruchamiacz”. Zapewne są lepsze rozwiązania w takiej sytuacji, ale przyznam się że konstruowanie takich jednorazowych szajbek coraz bardziej mnie bawi.

Po przefrezowaniu krawędzi deseczkę obracałam o 90 stopni, aż wszystkie brzegi były gotowe.

Łączenie elementów: wkręty i klej
Po namyśle zdecydowałam się połączyć łatwość montażu wkrętów i moc kleju. W środku deseczki wywierciłam otwór (3 mm) na wylot.

Następnie, od spodu, otwór powiększyłam fazownikiem. Można zamiast niego użyć większego wiertła. W to zagłębienie ma schować się łeb wkrętu.

Po środku kantówki nawierciłam otwór. Na obie powierzchnie naniosłam klej do drewna.

Wkręt wprowadziłam w deseczkę, tak aby lekko wystawał z drugiej strony. Wystający kolec umieściłam w otworze nawierconym w kantówce.

Pozostało dokręcić wkręt.

Na moich podstawkach ustawiłam co cięższe przedmioty, jakie miałam pod ręką. Całość pozostawiłam na dobę do wyschnięcia kleju. Przy okazji powstała pierwsze ekspozycja na świeżo zrobionych podstawkach.

Ostatnim krokiem przygotowania podstawek było zaszpachlowanie wkrętów, wyschnięcie szpachli i przeszlifowanie uzupełnianej powierzchni.
Ornamenty z masy samoutwardzalnej
Z masy Fimo wycisnęłam kilka ornamentów. W sumie, to nigdy nie miałam okazji aby użyć foremki z ozdobnymi dziurkami od kluczy. Pomyślałam, że to jest ten projekt. O szczegółach robienia zdobień tą metoda możecie poczytać tutaj:
Ornamenty przykleiłam do drewna klejem Magic. Każda z 4 stron kolumny została przyozdobiona innym motywem.

Malowanie na suchy pędzel
Wykończenie będzie proste: biel + trochę szarości zaaplikowanej „na suchy pędzel”.
Najpierw pomalowałam całość farbą kredową w kolorze złamanej bieli (Annie Sloan, kolor: Old White). Farba jest bardzo gęsta, więc rozcieńczyłam ją lekko wodą. Dzięki temu łatwiej było ją nakładać na ornamenty.

Następnie do końcówki białe farby dodałam kroplę czarnej farby akrylowej i wymieszałam, uzyskując szarość.

Zanurzyłam pędzel w szarej farbie. Następie wytarłam go w szmatkę.

Pędzlem z resztką farby omiotłam ornamenty i krawędzie. Uzyskałam efekt analogiczny do przetarcia.

Powierzchnie zabezpieczyłam woskiem bezbarwnym. Nie od dzisiaj wiadomo, że farba kredowa kocha wosk. Ich połączenie daje matowe, aksamitne w dotyku wykończenie.

Regarde moi!
Ja już planuje jaka będzie kolejność ekspozycji: na razie świece, potem dynie ozdobne, a możesz szyszki, bombki, jaja wielkanocne itd. itd…




Całusy 😉

Tak sobie myślę, że wkrótce chyba będziesz musiała zrobić tutorial, jak zbudować hangar do przechowywania tych wszystkich cudeniek, które robisz… 😉
Takie rzeczy trzeba zrobić, zaprosić znajomych i natychmiast rozdać. Gromadzenie działa na mnie demotywująco 🙂