W ubiegłym roku zupełnie przegapiłam Walentynki. Nie oznacza to, że minęły bez echa, bo mój mąż opanował sytuację. Za to w tym roku postanowiłam przygotować się wcześniej. Może te Walentynki są niepolskie, może infantylne, ale ja je lubię. Obawiam się, że dla mnie każdy powód do świętowania jest dobry. Zastanawiając się, co by tu zmajstrować, przejrzałam moją kolekcję wiankowych inspiracji na pinterest i przypomniałam sobie wpis o wianku ze starej książki z bloga Szpilki remontują. A że został jeszcze jeden rozdział książki Doktor Żiwago, postanowiłam go wykorzystać.
Wianek z papieru miał być ozdobiony zdjęciami zakochanych par w stylu retro – fotki w ozdobnych, postarzonych, malutkich ramkach. Kluczowe jest tu słowo „malutkich”. Sądziłam, że kupię plastikowe ramki w sklepie typu „wszystko po 5 zł” pomaluje je farbą kredową, postarzę i będzie ultrafioletowo. Niestety pomyliłam się. To nie sezon na malutkie, fikuśne ramki. Poniżej formatu pocztówki trudno cokolwiek znaleźć, a jak już jest to cena przeczy całemu zamysłowi. To ma być projekt prawie recyklingowy.
Skoro nie ma, to trzeba zrobić. O tym, że padło na passe-partout czyli ramkę kartonową, przesądziła cena w okolicach 2 zł. Dobrze się stało, bo taka ramka jest bardzo lekka, nie tylko cenowo, ale i wagowo. Pierwotny plan mógł się okazać niemożliwym do zrealizowania, bo delikatny, papierowy wianek nie „udźwignąłby” zwykłych ramek.
Potrzebne materiały:
- passe-partout (x3),
- pleksi lub gruba folia (opcjonalnie),
- stara książka lub inny zadrukowany papier,
- styropianowe koło,
- klej i pistolet do klejenia na gorąco,
- wydruki grafik (ornamenty) do transferu,
- zmywacz do paznokci z acetonem,
- wydruki zdjęć (wykorzystałam zdjęcia z The Graphics Fairy),
- farba akrylowa: brąz, czerń.
Przygotowanie ramek i zdjęć
Passe-partout przycięłam do potrzebnej wielkości nożyczkami. Ponieważ brzegi się postrzępiły, opiłowałam je delikatnie zwykłym pilnikiem do paznokci (>200). Papier ścierny (>200) też pewnie się sprawdzi.
Następnie naniosłam na ramki transfer z wydrukowanych ornamentów. Zadrukowaną stronę docisnęłam do kartonu wacikiem nasączonym zmywaczem.
Uzyskanym z farby brązowej i czarnej „szaro-burem” przyciemniłam krawędzie ramek. Farbę naniosłam (tapowałam) gąbką – można wykorzystać gąbkę do makijażu. W przypadku tego rodzaju kartonu, wodne roztwory trzeba nanosić ostrożnie, bo brzegi mogą napęcznieć. Dlatego farbę nałożyłam w 3 cienkich warstwach.
W sklepie dla plastyków kupiłam arkusz pleksi. Nożykiem nacięłam linię na powierzchni, zgodnie z którą złamałam arkusz. Uzyskałam substytut szkła do ramki. Można z tego etapu zrezygnować, przechodząc od razu do wycięcia zdjęć.
Poszczególne elementy połączyłam ze sobą klejem na gorąco. Od spodu do ramki przykleiłam jeszcze pasek kartonu, który będzie elementem nośnym. Nie chciałam przyklejać zdjęcie bezpośrednio do wianka. Pod wpływem ciężaru całej ramki wydruk mógłby się odkształcić lub nawet podrzeć. Oh mon dieu!
Przygotowanie wianka
Najbardziej czasochłonne było przygotowanie ruloników z podartych kartek. Do tego celu użyłam pasków o wymiarach c-ca 5-7 cm (szerokość) i długości ok.13 cm.
Obręcz styropianową (śr. 30 cm) owinęłam paskami również wydartymi ze stron książki i przymocowałam klejem na gorąco.
Kolejnym etapem było przyklejenie rurek.
Po przyklejeniu pierwszej warstwy ruloników do obręczy, umocowałam ramki. Pozostałe rurki nadały wiankowi objętości i ładnie wtopiły ramki w kompozycję.
Poza Wami i Internetem nikt nie wie, że to strony z Doktora Żiwago. To mogłaby być znacznie bardziej romantyczna lektura, może poezja miłosna, może powieść erotyczna… może się zagalopowałam 🙂 .
Zdaje sobie sprawę, że wieszanie zdjęć obcych ludzi może być dla niektórych wstrząsającą propozycją. W tej sytuacji proponuję wykorzystać zdjęcia swoje lub bliskich.
W każdym razie mój mąż jest tak fajny, że mimo uwielbienia dla minimalizmu zaproponował, aby wianek ozdobił sypialnię – choć jak już jedziemy z francuską nomenklaturą to powinnam napisać: boudoir.
Au revoir i udanych Walentynek!
Klimatyczny ten wianek 😉 nigdy nie robiłam jeszcze z yakich karteczek a’la gazety ale to jest świetny pomysł! też jako dodatek- mały akcent np.
PS. Fajne miejsce, ta Pozytywnia!
Dziękujemy i zapraszamy, co poniedziałek mamy coś nowego. Co do wianka, to ostatnio takie mocno retro klimaty za mną chodzą i nijak nie chcą się odczepić 🙂
Genialny pomysł na walentynki!
Przepiękna rzecz, aż mnie zachęciłaś do wypróbowania czegoś podobnego 🙂
Bardzo mnie to cieszy. To może być pomysł na prezent na rocznicę, może urodziny. Pozdrowienia
Ramki są genialne 🙂
Pięknie dziękuję 🙂
Jestem pod wrażeniem.
Dziękuję za komentarz o niezawodność 🙂
Cieszę się, że zainspirowałaś się moim wiankiem 😀
Wyszło świetnie! A te ramki są genialne 😀
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Twój wianek był wspaniały. Podejrzewam, że nie jestem jedyną zainspirowaną 🙂 Miłego dnia!
Justynko, ramki cudowne! Może bym spróbowała coś takiego zrobić? Serdeczności od Kasi 🙂
Kasiu, pięknie dziękuję ! Najtrudniej jest zacząć, reszta to łatwizna 🙂 A poważnie, zachęcam do spróbowania – zobaczysz, że proste. Zamiast kleju na gorąco, sprawdzi się tzw. magic glue (powinien być w każdej pasmenteri). Pozdrowienia.
cudowna strona !
Ogromnie się cieszę, że przypadała Ci do gustu. Wpadaj do nas jak najczęściej 🙂